Dziś rano o 3.30 zabrano nas do biura "balonowego". Tam dstałyśmy instrukcje dotyczące zachowania w czasie lotu balonem oraz śmieszne śniadanie złożone z herbaty i batoników oraz informację, kto będzie naszym pilotem. Potem zawieziono nas na pole stratowe. Tam czekały już dziesiątki balonów.
Najpierw wprowadzano do nich dmuchawami powietrze, potem podgrzewano je, kiedy już staliśmy w koszach. Nasz pilot wyjaśnił, że ma wpływ na wysokość lotu, jednak kierunek zależy wyłącznie od wiatru. Dlatego busy i platformy, na które ładowono kosze po wylądowaniu jeździły w tę i z powrotem po lokalnych drogach.
Widoki z góry były niezwykłe, a szczególnie - wschód słońca.
Wyprawa zakończyła się symboliczną lampką szampana z sokiem pomarańczowym i rozdaniem certyfikatów. Ja jestem tu Ewamarta - takie imię widnieje na moim dokumencie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz