Polecany post

Maria i Jan

16.07.2017 Jeszcze tego samego dnia chcemy zobaczyć dom Marii. To ponoć miejsce w którym matka Jezusa dożyła swoich dni. Niełatwo tam się d...

wtorek, 4 lipca 2017

Kapadocja


Wczoraj wyruszyłyśmy z Warszawy. Jeszcze na lotnisku spotkała nas propozycja z tych nie do odrzcenia, którą jednak odrzuciłyśmy z przyczyn logistycznych. Otóż poszukiwano wolontariuszy, którzy zgodziliby się za 250 euro polecieć do Stambulu przez Lwów. Całkiem intratna propozycja, bo na tym locie byśmy zarobiły na czysto jakieś 180 euro!  Miałyśmy jednak wykupiony lot ze Stambulu do Kayseri i lecąc przez Lwów mogłybyśmy nie zdążyć.
W Stambule tylko przeszłyśmy z lotniska międzynarodowego na krajowe z przerwą na zjedzenie na trawie kanapek. Mnóstwo samochodów, trąbienie i upał.Jesteśmy w Turcji.
Samolot do Kayseri przypominał przedszkole, tyle leciało rodzin z dziećmi - wszystkie oczywiście wielodzietne. Ale raczej wesołe niż marudne. Szybki lot - godzinka z herbatką i kanapka na ciepło. Na lotnisku czekał na nas busik, po godzinie, czyli już dzisiaj dotarłyśmy do naszego Ufuk hostelu. Po  krótkich poszukiwaniach odnalazłyśmy i obudziłyśmy szefa, od razu dał nam klucze, zaprowadził do ślicznego pokoiku z łazienką i poradził, żebyśmy poszły od razu spać, sprawy formalne załatwimy rano.

Tak też się stało. Po pysznym śniadanku, załatwnieniu spraw w hostelu i umówieniu się na jutrzejszy lot balonem, udałyśmy się do Göreme Açık Hava Müzesi (Muzeum pod Gołym Niebem (wstęp 30 TL). Jest to skupisko  kościołów wydrążonych w skałach. Pierwszy, do którego wchodzimy, to kośćiół św. Bazylego. przy wejściu w grobowcach w podłodze pod szkłem znajdują się szkielety. 
Następny to koścół jabłka - ponoć rosła przed nim kiedyś jabłoń, stąd nazwa. Ozdobiony jest pięknymi i doskonale zachowanymi freskami w dziewięciu kopułach. Oczywiście, patrząc z zewnątrz nie domyślamy się, że w środku mogą być kopuły. 


Tufu, z którego zbudowane są tutejsze "twory" natury - pagórki, wzgórza, kolumny - jest na tyle miękkie, że można budować wewnątrz, po prostu wyskrobują i drążąc tunele, sale, apsydy, przedsionki,ołtarze i kolumny. 
Następne to kościół św. Barbary i kościół węża (chociaż poświęcony jest św. Jerzemu i jego potyczce ze smokiem).
W wielu świątyniach freski zostały zniszczone - świętym wydarto twarze świętych, których w islamie nie można uwieczniać na obrazach. Jest to niewątpliwie barbarzyństwo, lecz również swojego rodzaju uuznanie tych świętych.





Zaglądmy nie tylko do świątń, lecz również do pomieszczeń gospodarczych o różnym przeznaczniu - kuchnia,  którą można rozpoznać po osmalonym suficie, jadalnia z kamiennym stołem i ławami.


Po opuszczeniu Muzeum Pod Gołym Niebem zwiedzamy jeszcze kościół Panien. Bardzo dobrze utrzymane freski, a może odnowione, bo pprace nadal trwają.
Mimo upału nie wracamy bezpośrednio do naszego hostelu. Zbaczamy nieco, bo kusi nas informacja, że w pobliżu znajduje sią kamping z basenem. Idziemy na przełaj obserwując życie, które nadal w jaskiniach się toczy.


Ludzie uprawiają na tej lichej ziemi poletka, hodują krowy i konie. W niektórych jaskiniach mają swoje mieszkania. W wielu są też pensjonaty. .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz