Drugiego dnia pobytu w Konya rano udałyśmy się zwiedzić kilka
ważnych zabytków. Przede wszystkim wstąpiłyśmy do Aziziye Camii (Meczet
Azizje), który wyróżnia się rokokowym wnętrzem i typowymi perskimi minaretami.
Zachwyciła nas też Medresa smukłego minaretu (Ince Minare Medessi). Tu
wchodzimy bez żadnych opłat, a wewnątrz znajdujemy piękne lazurowe mozaiki i
grobowce.
W pobliżu znajdujemy Sicrali Medressi z resztaki zdobień.
Krążymy po wąskich malowniczych uliczkach, przy których ulokowały się
sklepiki: jest więc tu zaułek wyrobów skórzanych, uliczka jubilerów, można
kupić dywany i niezwykłe suknie ślubne, przypominające kostiumy teatralne.
Dochodzimy na przystanek przy Parku Alladina, skąd zamierzamy
dostać się do położonej w pobliżu osady Sille. Po niecałej godzinie jazdy
autobusem znajdujemy się w malowniczej wiosce nieco przypominającej klimatem
nasz Kazimierz nad Wisłą.
To miasteczko przyciąga tureckich (i nie tylko)
turystów spokojną atmosferą i wieloma zabytkami z czasów jeszcze rzymskich.
Trudność sprawia jedynie brak oznakowani i mostu szukamy prawie godzinę. Do
niektórych miejsc – kościołów w jaskiniach – nie ma wstępu, ponieważ grożą
zawaleniem. Odwiedzamy miejscowego ceramika i zastajemy go przy pracy.
Spacerujemy po starym cmentarzu, odwiedzamy kaplicę, wreszcie znajdujemy most,
po którym przechodzimy z duszą na ramieniu – jest bardzo wąski i nie ma żadnych
zabezpieczeń.
Wracamy do miasteczka i powoli wędrujemy deptakiem przy
fontannach. Zaglądamy do meczetu.
Młodożeńcy wybrali to miejsce na sesje zdjęciowe, mamy więc okazję
obserwować panny młode w tradycyjnych strojach z zakrytymi włosami.
Dochodzimy do łaźni (Hammanu), gdzie obecnie mieści się sklep z ceramiką i wystawa
Wraz z
tureckimi rodzinami siedzimy na trawie na skwerku zajadając morele o smaku,
jakiego w Polsce nie uświadczysz.
Po powrocie odpoczywamy chwilę i zamierzamy
pospacerować jeszcze wieczorem w okolicy parku na wzgórzu Alladina. Spotykamy
jednak Nazifa, który zaprasza nas na fajkę wodną w pewne, jak mówi, malownicze
miejsce. Rzeczywiście, kafejka jest bardzo przyjemna i przewiewna, na pięterku
nieciekawie wyglądającego betonowego bunkra. Rozpościera się z niej widok na
muzeum Mevlany i meczet, które wieczorem są pięknie oświetlone. Długo
rozmawiamy o życiu, duchowości, psychologii i ... różnicach między dywanami i kilimami.
Jutro jedziemy do Pamukkale. Ale
Nazif namawia nas na pozostanie jeszcze jeden dzień. Mówi, że niedaleko Konyi
odkryto najstarszą na świecie osadę ludzką – wioskę liczącą 10 tysięcy. Obecnie
archeolodzy z wielu krajów (w tym z UJ w Krakowie) prowadzą prace
wykopaliskowe. My jednak mamy już
wykupiony bilet do Denzli, więc może następnym razem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz