Polecany post

Maria i Jan

16.07.2017 Jeszcze tego samego dnia chcemy zobaczyć dom Marii. To ponoć miejsce w którym matka Jezusa dożyła swoich dni. Niełatwo tam się d...

czwartek, 13 lipca 2017

Konya i Sille

Drugiego dnia pobytu w Konya rano udałyśmy się zwiedzić kilka ważnych zabytków. Przede wszystkim wstąpiłyśmy do Aziziye Camii (Meczet Azizje), który wyróżnia się rokokowym wnętrzem i typowymi perskimi minaretami. 



Zachwyciła nas też Medresa smukłego minaretu (Ince Minare Medessi). Tu wchodzimy bez żadnych opłat, a wewnątrz znajdujemy piękne lazurowe mozaiki i grobowce. 



W  pobliżu znajdujemy Sicrali Medressi z resztaki zdobień.

Krążymy po wąskich malowniczych uliczkach, przy których ulokowały się sklepiki: jest więc tu zaułek wyrobów skórzanych, uliczka jubilerów, można kupić dywany i niezwykłe suknie ślubne, przypominające kostiumy teatralne.


Dochodzimy na przystanek przy Parku Alladina, skąd zamierzamy dostać się do położonej w pobliżu osady Sille. Po niecałej godzinie jazdy autobusem znajdujemy się w malowniczej wiosce nieco przypominającej klimatem nasz Kazimierz nad Wisłą. 
To miasteczko przyciąga tureckich (i nie tylko) turystów spokojną atmosferą i wieloma zabytkami z czasów jeszcze rzymskich. 
Trudność sprawia jedynie brak oznakowani i mostu szukamy prawie godzinę. Do niektórych miejsc – kościołów w jaskiniach – nie ma wstępu, ponieważ grożą zawaleniem. Odwiedzamy miejscowego ceramika i zastajemy go przy pracy. 

Spacerujemy po starym cmentarzu, odwiedzamy kaplicę, wreszcie znajdujemy most, po którym przechodzimy z duszą na ramieniu – jest bardzo wąski i nie ma żadnych zabezpieczeń. 




Wracamy do miasteczka i powoli wędrujemy deptakiem przy fontannach. Zaglądamy do meczetu.

Młodożeńcy wybrali to miejsce na sesje zdjęciowe, mamy więc okazję obserwować panny młode w tradycyjnych strojach z zakrytymi włosami. 

Dochodzimy do łaźni (Hammanu), gdzie obecnie mieści się sklep z ceramiką i wystawa 




Wraz z tureckimi rodzinami siedzimy na trawie na skwerku zajadając morele o smaku, jakiego w Polsce nie uświadczysz. 

Po powrocie odpoczywamy chwilę i zamierzamy pospacerować jeszcze wieczorem w okolicy parku na wzgórzu Alladina. Spotykamy jednak Nazifa, który zaprasza nas na fajkę wodną w pewne, jak mówi, malownicze miejsce. Rzeczywiście, kafejka jest bardzo przyjemna i przewiewna, na pięterku nieciekawie wyglądającego betonowego bunkra. Rozpościera się z niej widok na muzeum Mevlany i meczet, które wieczorem są pięknie oświetlone. Długo rozmawiamy o życiu, duchowości, psychologii i ... różnicach między dywanami i kilimami. 
Jutro jedziemy do Pamukkale. Ale Nazif namawia nas na pozostanie jeszcze jeden dzień. Mówi, że niedaleko Konyi odkryto najstarszą na świecie osadę ludzką – wioskę liczącą 10 tysięcy. Obecnie archeolodzy z wielu krajów (w tym z UJ w Krakowie) prowadzą prace wykopaliskowe. My  jednak mamy już wykupiony bilet do Denzli, więc może następnym razem?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz