Polecany post

Maria i Jan

16.07.2017 Jeszcze tego samego dnia chcemy zobaczyć dom Marii. To ponoć miejsce w którym matka Jezusa dożyła swoich dni. Niełatwo tam się d...

piątek, 9 lutego 2018

Hampi

Noc w autobusie była całkiem do przeżycia, ale nie mogę powiedzieć, że się wyspałam. Około siódmej znalazłyśmy się w Hosapete albo Hospet. Okazało się, że był bezpośredni autobus do Hampi. My jednak musiałyśmy jeszcze podjechać kilkanaście kilometrów. Nie czekałyśmy na zwykły autobus i znowu wpadłyśmy w pułapkę. Rikszarz zawiózł nas tylko do przeprawy łodzią przez rzekę. Za jedne 200 rp., przeprawa kolejne 100. A tam okazało się, że do naszego Jungle Tree jest jeszcze co najmniej 7 km. Śniadanko w miłym Bobby Guest House i próba wynajęcia kolejnej rikszy, chcieli jednak 600, co wydało nam się wygórowaną ceną. Po kilku godzinach z naszego "pensjonatu" przyjechał inny tuk-tuk. Cena bardziej przystępna - 300.


No ale dość o pieniążkach. Miejsce jest naprawdę magiczne, chociaż dzisiaj niewiele zabytków zwiedziłyśmy. Jechaliśmy najpierw wsród pól ryżowych, na których gdzieniegdzie pracowali ludzie, palm i widocznych w oddali skalistych wzgórzy. Nie są to jednak lite skały, a raczej usypiska ogromnych głazów. Niektóre z nich stojąc jeden na drugi przeczą prawom grawitacji. Inne sprawiają wrażenie ułożonych celowo.



Przy przeprawie przez rzekę mnóstwo małp. W rzece dokonują porannych oblucji Hinduski i Hindusi, nieco dalej gdupki dzieciaków ze szkoły kąpią się. Chłopcy po prostu są w wodzie, dziewczynki ubrane polewają się tylko.




Tuż obok jedna ze świątyń, którą zamierzamy zwiedzić jutro.
Krowy zaciekawione podchodzą całkiem blisko. Jedna  zjadła papierowy kubek po czaju, a potem mnie nawet polizała szorstkim językiem po ręce. To jak błogosławieństwo.
Nasz "pensjonat" jest oddalony od Hampi, niestety, to częściowo wyjaśnia jego stosunkowo niską cenę. Drugim powodem jest jakość, jak na zdjęciach poniżej.


Za to panuje tu ciekawy, nieco hippisowski klimat i widoki z tarasu rozpościerają się piękne.


Pół dnia przespałam, Asia chora. Jadłyśmy prawie to samo, więc trudno zorientować się, od czego. Jutro planujemy zwiedzanie tej części okolicy. Tej - czyli Virupapur Gaddi: wzgórze Anjanadri ze świątynią Hanumana, może jeszcze coś. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz